niedziela, 4 października 2015

Gender w NYC

Miałem o tym nie pisać, ale po dwudniowych przemyśleniach się zdecydowałem.

Otóż sprawa ma się tak, że mój gospodarz George, o którym pisałem wcześniej mnie podrywał. Pierwszy raz w życiu spotkałem się z sytuacją, kiedy jakiś facet ewidentnie próbował mnie poderwać (i chyba też zaciągnąć do łóżka).
George jest Grekiem. Grecy, jak wszyscy południowcy, jest wylewny, ciepły, lubi się przytulać, dotykać po przyjacielsku itd. Tak więc, takie zachowania z jego strony w ogóle mnie nie zdziwiły. Biorąc pod uwagę, że tak samo zachowywał się wobec mnie kontrahent z Izraela, z którym robiłem biznes w Krakowie, trudno było cokolwiek zarzucić Georgowi. Czasem nie złapał za rękę, przyjaźnie gilgotał itp. Wszystko spoko. Jak siedzieliśmy u niego pijać piwo i rum, też siadał dość blisko. Wszystko ok, bo nie był w żaden sposób nachalny, czy chamski. W każdym aspekcie pozostawał w pełni kulturalny. Drugiej nocy, jak już trochę mieliśmy w czubie i to podwójnie (420) zaproponował mi, żebyśmy spali razem. Powiedziałem, że to kiepski pomysł i zdecydowanie będę spał sam i na tym się skończyło. Rano czuł się ewidentnie niezręcznie, a ja na szczęście zaraz po śniadaniu i tak się wyprowadzałem na Manhattan.
W pierwszej chwili miałem zamiar umieścić mu negatywny komentarz na couchsurfing, bo jak to kurwa będzie mnie facet podrywał. Bezczelność przecież i zniewaga dla mojej męskości. Potem stwierdziłem, że po prostu nie napiszę żadnego komentarza. Jednak cały czas w głowi mi siedziało, że to było bezczelne, a co więcej niesmaczne.
Doszedłem jednak do wniosku, że taki sposób myślenia jest dość prymitywny, homofobiczny i ksenofobiczny. Bo jeśli facet jest gejem (lub bi, bo mówił, że miał narzeczoną) to naturalne jest, że podrywa facetów, którzy mu się podobają. Nie bez znaczenia jest to, że naprawdę świetnie się dogadywaliśmy i spędziliśmy naprawdę wspaniały czas razem. Ewidentnie nadawaliśmy na tych samych falach, co mam nadzieję widać było w moich poprzednich wpisach. Gdybym ja, będąc samotnym facetem, gościł jakąś fajną dziewczynę, która na dodatek bardzo by mnie polubiła (tak jak jak polubiłem Georga), to na 100% również bym ją podrywał i też na 100% pragnąłbym z nią bliskości. Cóż więc, do kurwy nędzy, dziwnego jest w tym, że tego samego pragnie facet, któremu wpadłem w oko. Przecież dziewczyna, która wpadłaby mi w oko bez wzajemności, raczej nie czułaby, że coś jest nie tak, tylko dlatego, że ja chcę jej bliskości - po prostu powiedziałaby "nie". Skoro homoseksualizm jest tak samo naturalny jak hetero, czy biseksualizm, naturalnym jest, że George szukał u mnie tego, czego każdy z nas szuka w innych, kiedy jest samotny.
Z perspektywy cieszę się całej sytuacji, bo skłoniła mnie do refleksji i przemyśleń. Pokazała mi również, że mimo iż uważam się człowieka otwartego i wyzbytego uprzedzeń, za mało jeszcze w życiu doświadczyłem, żeby tak o sobie myśleć. Jednak moja pierwsza reakcja była wroga i - niestety muszę to przyznać - prymitywna, i sprowadzała się do myśli typu "cholerny pedał", za co szczerze przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz